Top 10: Wąsy w historii sztuki

Top 10: Wąsy w historii sztuki

Olimpia Gaia Martinelli | 18 lis 2023 10 minut czytania 0 komentarze
 

Starożytne włoskie przysłowie „Kobieta z wąsami zawsze była popularna”, pierwotnie być może bardziej jako „Kobieta z wąsami zawsze była popularna”, daje nam wyobrażenie o popularności wąsów, nawet wśród przedstawicieli płci pięknej...

TRIBUTE TO MAPPLETHORPE (2023)Fotografia: Romain Berger

„Kobieta z wąsami zawsze była popularna”.

Starożytne włoskie przysłowie „Kobieta z wąsami zawsze była popularna”, pierwotnie być może bardziej jako „Kobieta z wąsami zawsze była popularna”, daje nam wyobrażenie o popularności wąsów, nawet wśród przedstawicieli płci pięknej. Pomijając na chwilę kobiety z wąsami lub zarostem i związaną z tym dyskusję na temat ich erotycznego uroku, warto w przypadku męskiego odpowiednika zwrócić uwagę na starożytny zwyczaj podkreślania zarostu, który może sięgać nawet epoki kamienia łupanego, kiedy w rzeczywistości najbardziej rozwinięte okazy małp miały do dyspozycji narzędzia tnące. Pomijając dyskusję na temat ewolucji wąsów w historii, podlegającej wielu nurtom i interpretacjom religijnym, chcemy skupić się na najsłynniejszych arcydziełach w historii sztuki, które je uwieczniły. Zamiar ten przywróci nas do ukochanych i długo wyczekiwanych brodatych kobiet, ale także do artystów i bohaterów z takim zarostem, a także „zeszpeconych” obrazów, przypadków ludzkich każdego gustu i płci oraz opowieści z horrorów. Oto pierwsza 10!

Top 10!

Salvador Dalí, Miękki Autoportret ze smażonym boczkiem, 1941.

1.Salvador Dalí: Miękki autoportret ze smażonym boczkiem (1941)

Zacznijmy od najbardziej kultowego wąsa w historii sztuki, którego uosobieniem z pewnością jest surrealistyczna postać Salvadora Dali, autora Miękkiego autoportretu ze smażonym boczkiem, na którym malarz przedstawił się precyzyjnie ze swoim najbardziej typowym zarostem podkręconym i starannie przyciętym, być może nawiązując do rzeczywistości równoległej, w której grawitacja nie spycha włosów na ciele. Pomijając istnienie żelu utrwalającego, przedmiotowe arcydzieło przedstawia Dalego jako ironiczne widmo o bezkształtnej i być może umierającej twarzy, które wsparte o kulach stoi na postumencie z napisem tytułu dzieła i przedstawia na jego powierzchni plasterek smażonego boczku, nawiązujący do codziennego menu śniadaniowego mistrza. Jeśli chodzi o wspomnianą ironię, jego zabawną tożsamość ujawnia nam właśnie obecność tych uroczych, zadartych do góry wąsów, które niczym czułki gotowe wszędzie dostrzec nadrzeczywistość, utrwalają jego obecność w umyśle widza. W każdym razie omawiana beztroska schodzi na dalszy plan, gdy zauważamy, że oczy malarza nie zostały zamalowane, ale że w swoich zagłębieniach mieszczą się mrówki, co ma symbolizować smutniejszą interpretację dzieła, nierozerwalnie związane z dekadencją, bezczelnością bytu i słabością.

Marcel Duchamp, LHOOQ, 1919. Gotowe. Ze zbiorów prywatnych, Nowy Jork.

2.Marcel Duchamp: LHOOQ (1919)

Kiedy wspomniałem powyżej o temacie „zniekształconych” arcydzieł, dosłownie wyobraziłem sobie Duchampa wpadającego nocą do Luwru, aby mazać Monę Lisę, rodząc LHOOQ, a właściwie jego wyraźny, wyprostowany Ready-Made, mający na celu po raz kolejny potwierdzenie, ponadczasowy urok kobiet z wąsami. W rzeczywistości profanująca i ironiczna praca nad najsłynniejszym obrazem świata przedstawia bezprecedensową wersję Mony Lisy, która po zmanipulowaniu ukazuje nam się teraz z bujnymi wąsami i bródką. Ironia ta nie kończy się na wspomnianej już rewizji postaci, ale także na samym tytule dzieła francuskiego mistrza, który należy odczytywać jako gra słów w pełnym duchu Dadaizmu. W rzeczywistości LHOOQ, wymawiane po francusku, brzmi jak „Elle a chaud au cul”, co skłoniłoby nas do zrewidowania figury wizerunku, obecnie rozumianego jako nienasycona prostytutka o silnym apetycie seksualnym. Właśnie poprzez tę prowokację Duchamp chciał obudzić sumienia widzów, często oczarowanych i upojonych arcydziełami, którym bezkrytycznie oddają cześć.

Frida Kahlo, Autoportret z naszyjnikiem z cierni i kolibrem, 1940. Olej na płótnie na płycie murowanej. Centrum Harry'ego Ransoma, Austin, Teksas, Austin.

3.Frida Kahlo: Autoportret z cierniowym naszyjnikiem i kolibrem (1940)

Tak więc bardzo mi szkoda Duchampa, ale najsłynniejszą wąsatą kobietą w historii sztuki pozostaje nadal Frida Kahlo, której słynny zarost, zmieszany z równie znaną jednobrzową brwią, został uwieczniony na najbardziej pożądanym portrecie przez wszystkich kosmetyczek na świecie, które od lat z metalową pęsetą w ręku są gotowe usunąć każdy włos, wyrywając go jeden po drugim z wielką satysfakcją. Ale w tym momencie wszyscy będziemy nieco rozczarowani, ponieważ wąsy Kahlo, podobnie jak w przypadku Dali, pomogły także samemu artyście. Jeśli chodzi o opis omawianego arcydzieła, to ten nie wydaje się tak ironiczny jak mój tekst, gdyż jest pełen bolesnych znaczeń symbolicznych, mających wyjść poza realistyczną narrację i wyrazić uczucia artysty, który niczym czarny, martwy ptak, część swojego życia musiała spędzić cierpiąc z powodu konsekwencji wypadku autobusowego, który w wieku osiemnastu lat wywrócił jej życie do góry nogami. Już od tego pamiętnego momentu artystka musiała przejść około trzydziestu pięciu zabiegów chirurgicznych, po których blizny bolesne jak ciernie starały się naprawić jej ciało. Jednak nadzieja nie musiała opuszczać malarki, która mimo dramatycznych perypetii życiowych portretowała siebie na tle bujnego, naturalnego krajobrazu, naznaczonego obecnością dużych liści widocznych za jej postacią.

Amedeo Modigliani: Portret Paula Guillaume’a, Novo Pilota (1915). Olej na płótnie, 105×75 cm. Musée de l’Orangerie w Paryżu.

4.Amedeo Modigliani: Portret Paula Guillaume’a, Novo Pilota (1915)

Modigliani nie może osobiście wziąć udziału w naszej narracji, ponieważ na przedstawiających go zdjęciach i obrazach zawsze wydaje się gładki jak skóra dziecka nasączona maściami, gotowy niczym dobry Włoch, aby mówić o nim wszystkie kobiety na Montparnasse. Uparty interpretator niepokornego geniuszu zrealizował jednak wąsaty obraz Paula Guillaume’a, właściciela galerii i handlarza dziełami sztuki powiązanego biznesowo i przyjaźnie z malarzem z Livorno. Mówiąc o portrecie Guillaume'a, należy podkreślić, że jest on częścią serii trzech o tej samej tematyce, choć ograniczymy się do opisu okazu znajdującego się w Musée de l'Orangerie (Paryż). Ten ostatni, datowany na rok 1915, powstał w domu Beatrice Hasting, dokładnie przy Rue Norvins (Paryż), gdzie mieszkał także Emile Zola. Jeśli jednak mowa o stylu, dzieło Włocha ukazuje w kanciastym obliczu wizerunku wyraźne wpływy kubistyczne, gotowe ukształtować postać, znajdującą przestrzeń przed pianinem, mającą na celu zerwanie kontaktu z tłem kompozycji. Praca okazuje się mieć charakter nieco uroczysty, gdyż w lewym górnym rogu wspornika widnieje zapisane wielkimi literami nazwisko Guillaume’a, któremu towarzyszy, w lewym dolnym rogu, tytuł obrazu.

Edvard Munch, Autoportret z ramieniem szkieletu, 1895. Litografia.

5.Edvard Munch: Autoportret z ramieniem szkieletu (1895)

Wąsy w Autoportrecie ze szkieletową ręką są nieco nakreślone, lekkie, subtelne, faliste, czasem rzadkie, choć w repertuarze portretowym, zarówno fotograficznym, jak i malarskim, mającym na celu ukazanie norweskiego mistrza, okazują się być raczej stałą obecnością , a także gruby, zdefiniowany i gruby na twarzy artysty. W konkretnym przypadku omawianego dzieła wpisują się jednak w dość makabryczny kontekst, gdyż choć malarz miał wówczas zaledwie trzydzieści jeden lat, przedstawił siebie jako postać widmową, uwydatnioną obecnością szereg kości, które ukazane w dolnej części litografii pełnią funkcję przypomnienia o śmierci. Te ludzkie szczątki znajdują w górnej części obrazu swój chromatyczny i aranżacyjny odpowiednik, gotowy do umieszczenia nazwiska artysty i daty, co w ogólnym ujęciu przywołuje na myśl obraz zimnego nagrobka. Na koniec tę smutną historię można podsumować, a także znaleźć jej ostateczne wyjaśnienie w słowach samego malarza, który ujawnił: „Choroba, szaleństwo i śmierć to ciemne anioły, które strzegły mojej kołyski i towarzyszyły mi przez całe życie. "

Portret Vlada Hagyaka III, ok. 1560 r. Zamek Ambras w Innsbrucku, Austria.

6.Portret Włada Hagyaka III, ok. 1560 r

Pamiętacie wprowadzenie top 10? OK, jakakolwiek jest twoja odpowiedź, przypomnę ci... Wyraźnie mówiłem o opowieściach z horrorów, które w tym przypadku przechodzą od książek do medium obrazkowego, tak jak to ma miejsce w przypadku opowieści o Drakuli. Jak nie wiedzieliście, że hrabia Dracula miał wąsy, nawet duże, jak wynika z obrazu przedstawiającego go, datowanego na około 1560 rok, który nieznanego autora przechowywany jest w zamku Ambras (Innsbruck). Ta ostatnia ma być kopią legendarnego oryginału, wykonaną w czasach, gdy żył rumuński szlachcic, żołnierz i polityk, urodzony w 1431 roku, a więc w okresie, w którym wyróżnił się jako krwiożerczy władca, bezwzględny człowiek do tego stopnia, że zyskał przydomek Palownik, gdyż tą okrutną praktyką zwykł zabijać swoich najbardziej zawziętych wrogów. No dobrze, ale od tego do wysysania krwi jest ogromna różnica! Cóż, najbardziej znany Dracula jest dziełem pióra Brama Stokera, pisarza, który zainspirowany opisaną powyżej postacią powołał do życia popularnego hrabiego Draculę, wampira Transylwanii. Dotarwszy do tego miejsca, zadaję Państwu pytanie retoryczne: czy powiesilibyście omawiany obraz w swoim domu, czy balibyście się, że okradną Was z własnej krwi?

Portret Van Becka autorstwa nieznanego malarza.

7.Portret Van Becka autorstwa nieznanego malarza

Wracając po raz drugi do wstępu, spodziewałam się także tego, że pokażę Wam przypadki ludzkie, czyli „przesady”, w tym przypadku wspomnianego powiedzenia: „Kobieta z wąsami zawsze była popularna”! Rzeczywiście, jeśli kobiety z wąsami są bardzo lubiane, to być może prawdziwymi łamaczami serc są te włochate jak małpy, jak udowodniła nieśmiertelna sława bohaterki omawianego obrazu, Barbara van Beck (1629-1668). Ta ostatnia „wyjątkowa dziewczyna” była w swoich czasach bardzo ceniona, do tego stopnia, że stała się przedsiębiorcą i celebrytką, na pewno dzięki fascynacji, jaką wywołała u niej choroba nadmiernego owłosienia, zwana także zespołem Ambrasa. Dla jasności, to ostatnie odnosi się do osób charakteryzujących się nadmiernym owłosieniem od urodzenia, bardzo rzadką chorobą bez predylekcji geograficznej, etnicznej lub seksualnej, z czego około 40 przypadków zgłoszono na całym świecie. Wracając do tematu Barbary, urodziła się w Augustowie, gdzie jej rodzice od najmłodszych lat nie tylko wychowywali dziewczynkę, ale także występowali z nią w przedstawieniach. Teraz jednak następuje całe potwierdzenie moich tez: czy waszym zdaniem Barbara, tak owłosiona, mogła pozostać starą panną? Absolutnie nie! Tym, który chwycił filigranową dziewczynę, był Johan Michael van Beck, mężczyzna, który również się z nią ożenił z zamiarem podróżowania, aby występować z nią w niektórych przedstawieniach. Jesteś pewien, że twoja żona się nie goli?

Ana Mendieta   w Bez tytułu (odciski szkła na ciele – twarz) z 1972 r.

8.Ana Mendieta: Bez tytułu (Przeszczepy włosów na twarzy) (1972/1997)

Dalsze potwierdzenie fascynacji i popularności wąsatych kobiet, czasem brodatych lub całkowicie owłosionych, pochodzi także ze sztuki współczesnej, której uosobieniem jest postać Any Mendiety, urodzonej w Hawanie performerki, która w Facial Hair Transplants dokumentowała kolekcję, montaż oraz samodzielne zaaplikowanie prawdziwych włosków z brody, które poprzez wsparcie fotograficzne utrwaliły się w odwiecznej narracji historii sztuki. W praktyce artysta, wykonując ujęcia, na których przyklejono mu wspomniane włosy do twarzy, a także mutując własne ciało, aktywował kulturową koncepcję tego ostatniego, gotową ujawnić, w jaki sposób klasyfikacje płciowe są w praktyce konwencjami społecznymi, mającymi na celu ramowanie i nadmierne określanie seksualności. W rezultacie, poprzez eksplikację zmutowanej identyfikacji płciowej, Mendieta problematyzuje takie klasyfikacje, zaburzając nawet kanony piękna, według których funkcjonuje społeczeństwo, rozróżniając kobietę i mężczyznę. Dalszym celem tego performansu była zmiana płci, zmiana ciała bez strachu i uprzedzeń, a także pokazanie mocy tkwiącej w włosach: możliwości zmiany postrzegania rzeczywistości.

Frans Hals, Bankiet oficerów Gwardii Obywatelskiej Calivermen, Haarlem (1627).

9.Cornelis van Haarlem: Bankiet oficerów i podoficerów Gwardii Obywatelskiej Haarlem Calivermen (1599)

A gdybyśmy wyobrazili sobie piękną grzywkę wąsów? Tak wiele postaci z wąsami i kozią bródką, zgromadzonych wokół nakrytego stołu, jednak rozproszonych, by obejrzeć pokaz najbardziej owłosionej kobiety świata, ich niekwestionowanej bogini miłości? No dobrze, usuńmy fragment o niekwestionowanej bogini miłości, bo to zgromadzenie, o którym mowa w długiej narracji historii sztuki, rzeczywiście istnieje, ale biorą w nim udział mężczyźni, a dokładniej oficerowie i zastępcy w Cornelis van Obraz Haarlema zatytułowany Bankiet oficerów i podoficerów Gwardii Obywatelskiej Haarlem Calivermen! Ten ostatni stworzył dwa takie egzemplarze, pierwszy w 1583 r. i drugi, będący przedmiotem naszej uwagi, w 1599 r. Obydwa obrazy zyskały uznanie dzięki żywemu przedstawieniu tematów, którymi Cornelis, jako członek tej samej firmy, a mianowicie Haarlem towarzystwo, dobrze znali swoją najbardziej charakterystyczną radość życia. Na koniec przysięgnijmy na ciekawostki: na egzemplarzu z 1583 roku artysta przedstawia siebie, malując siebie w postaci postaci w kapeluszu w lewym górnym rogu, podczas gdy obok niego obecny jest jego mistrz: Pieter Pietersz!

Albrecht Dürer, Autoportret z futrem, 1500. Olej na desce, 67,1 cm × 48,9 cm. Alte Pinakothek, Monachium.

10.Albrecht Dürer: Autoportret z futrem (1500)

Wąs, o którym mowa, został wybrany dlatego, że choć widnieje na twarzy laika, nawiązuje do wąsa bóstwa, gdyż mistrz norymberski przy komponowaniu arcydzieła inspirował się ikonograficznym modelem Salvator mundi Antonello da Messiny , z którego wziął sakralne czołowe położenie wizerunku i jego oprawę. Warto podkreślić, że decyzję tę artysta podjął z pełną znajomością faktów, chcąc bezwzględnie nadać swojemu wizerunkowi status artysty-intelektualisty, koloryzując twórczość swoją i innych współczesnych mu malarzy. Właściwie to mniej więcej od roku powstania Autoportretu z futrem malarze stali się bohaterami kulturowymi swoich czasów, podczas gdy w średniowieczu rozróżnienie między malarzem a rzemieślnikiem nie było jeszcze tak dobrze zdefiniowany. Już wcześniej, bo w XV wieku, za sprawą Leona Battisty Albertiego architektura, rzeźba i malarstwo zostały uznane za sztuki główne, choć dopiero Michał Anioł sformalizował postać artysty uwolnionego od klienta . Zamiast tego przypisuje się Leonardo da Vinci ucieleśnienie jednego z pierwszych mistrzów świadomych swojego statusu intelektualnego. W rezultacie nasza pierwsza dziesiątka, po przypadkach ludzkich i grozy, kończy się dość nieoczekiwanymi aluzjami do boskości, mającymi na celu wyniesienie przedmiotowego instrumentu obrazowego do wszechmocy.






Zobacz więcej artykułów

ArtMajeur

Otrzymuj nasz biuletyn dla miłośników i kolekcjonerów sztuki